Forum Sound of Asia Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

{P16} "Historia niespełnionej milości"(zakończony)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sound of Asia Strona Główna -> Twórczość literacka fanów / Tasiemce
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dora
Gość






PostWysłany: Czw 19:39, 20 Mar 2008    Temat postu: {P16} "Historia niespełnionej milości"(zakończony)

Tytuł : "Historia niespełnionej milości"
Status: zakończony
Miejsce: Polska
Wystepują:
- Madzia
- Yoo
- osoby drugoplanowe (Dora, Ania, Chishia, Lusia, Em)

Nad tą historią bardzo długo myślałam. Miał być mój ostatni ale nie potrafię przestać pisać. Mam nadzieje że podoba sie i da niektórym do myślenia.

1

Późna jesień 2027 roku. Kobieta o zadbanej jasnej cerze krząta się po kuchni. Nikt nie wie, jaką historie skrywa, taki jakże miły wyraz twarzy. Jest szczęśliwa - kochający mąż trójka wspaniałych dorastających dzieci. Spełnienie wszystkiego, czego może pragnąć kobieta. Ale brakuje jej czegoś. Czegoś, co już dawno temu wyrzuciła z pamięci. Nie chciała tego pamiętać. Wiedziała, że nie myśląc o tym, zapomni. I tak właśnie się stało - zapomniała. Prowadziła dom gotowała, pomagała w nauce swojemu najmłodszemu synowi Maxowi. Dlaczego tak nazwała go, sama tego nie wiem po prostu to imię jak każde inne. Ale za każdym razem wołając je czuła cos dziwnego w sercu. Jej najstarszy syn miał na imię Łukasz, ale jakimś dziwnym trafem wszyscy do niego wołali „Hero”. Miał 19 lat i jak to bywa w tym wieku nic nie interesowało go oprócz dziewczyn. Co weekend poznawała nową dziewczynę. Każda z nich zdaniem syna była tą jedyną na całe życie. Ale ona wiedziała, że on tak łatwo nie zrezygnuje z błogiej wolności. Magda, bo tak na imię ma owa kobieta ma jeszcze siedemnastoletnią córkę. Śliczna czarnowłosa , tak bardzo przypominająca ją w młodości. Nie miała z nią kłopotów do momentu, kiedy do domu z nad przeciwka wprowadziła się nowa rodzina. I też by nie było nic w tym dziwnego. Jakby nie fakt, że ta rodzina pochodziła z Korei. I mieli syna w wieku Oli. Oboje od razu przypadli sobie do gustu. Spędzali ze sobą cały wolny czas. Magdę nie widomo, dlaczego drażnił fakt, że jej córka spotyka się z Kimem. Nie mogła znieść chwil, w których widziała jak się śmieją razem, jak sobie dokuczają. Jak kłócą się a potem się godzą. Ten widok napawał Magdę nienawiścią do nic winnego chłopaka. Nie pomagała jej interwencja u Grzegorza jej męża. On śmiał się z tego i mówił.
- Wyrośnie … a teraz już śpij …
Wiele razy rozmawiała z Olą o tej przyjaźni. Lecz dziewczyna, chociaż bardzo zżyta z matką nie chciała słuchać o tym. Z biegiem czasu Magda zaczęła podejrzewać najgorsze. Wiedziała ze ta przyjaźń nie pozostanie tylko przyjaźnią zmieni się w miłość, zmieni się w pożądanie. Której nie dadzą rady opanować. Cały czas miała w głowie błąd, który popełniła parę lat temu. Który zmienił jej życie. Kto wie może by to się inaczej potoczyło. Żeby dała rade cofnąć czas. Ale niestety nic już tego nie zmieni. Pewnego wieczoru nie mogąc spać wyszła na balkon odetchnąć świerzym powietrzem. I to, co zobaczyła utwierdziło ja w jej przekonaniu. Ola stała na trawniku wraz z Kimem i całowała się z nim. Magda postanowiła zostawić to i porozmawiać nią na drugi dzień.

- córciu … on nie jest dla ciebie nie kontynuuj tego dłużej – Magda powiedziała delikatnie, kiedy znalazły się same w salonie.
- Mamo ty nic nie rozumiesz ja go kocham - powiedziała Ola
- Kochanie, co ty wiesz o miłości, co ty wiesz o poświęceniu – powiedziała Magda.
- Może nic, a może więcej od ciebie. Ja jestem skłonna dla miłości zrobić wszystko. Ty tego nie potrafisz – rzuciła z wyrzutem Ola, po czym wyszła.
Magdę bardzo zabolały te słowa.
- o co jej chodziło, czy ona cos wie? ale, od kogo?? nie to niemożliwe – powiedziała do siebie.
Następne dni toczyły się monotonnie. Ola nie odzywała się ani słowem do matki. Madzia tez nie kwapiła się, aby zagadać. W końcu słowa córki bardzo ja zabolały. Całymi dniami myślała o nich. Do momentu, kiedy została w mieszkaniu sama wraz z Olą. Która od paru dobrych godzin zamknęła się w pokoju i słuchała płyt bardzo głośno. Grzegorz wraz ze synami pojechali do babci do Bytomia. Magda ułożyła się w salonie przy kominku i otworzyła książkę. Jak zawsze z wieczora lubiła poczytać. Ale nie tym razem, hałas wydobywający się z pokoju Oli jak nigdy przyprawiał Magdę o złość. Nie pomagało nawet liczenie do 100 żeby się uspokoić. W końcu zerwała się i wściekła pokonała schody i znalazła się przed pokojem Oli. Nie pukając wparowała otwierając drzwi do środka. To, co zobaczyła przeszło wszelkie granice. Zobaczyła córkę i Kima podczas gry wstępnej. Oboje prawie byli rozebrani teraz leżeli na łóżku i próbowali się zakryć. Szczególnie, Kim. Magdę ten widok, jak każda matkę nakrywającą swoja niepełnoletnią córkę zdenerwował. Wręcz Magda wpadła w furie podeszła do ubierającego się chłopaka chwyciła go za przegub i wyprowadziła z pokoju. Ola widząc, co się dzieje ruszyła na pomoc chłopakowi. Po chwili przytuliła się do niego.
- Co ty sobie dziecko myślałaś ?? przecież ty masz 17 lat – krzyknęła Magda widząc oboje.
- Zostaw mnie mam ciebie dość .. – powiedziała Ola wtulając się jeszcze bardziej w chłopaka.
Oboje zaczęli iść w stronę schodów.
- stój , mówię zatrzymaj się – krzyknęła Magda ze łzami w oczach. Trzymając córkę za dłoń.
- Puść mnie, ja nie jestem Tobą, i nie popełnię twojego błędu – krzyknęła Ola z oczami pełnymi łez …
Nastała cisza, przeraźliwa dłużąca się cisza. Z oczu Magdy płynęły rzewne łzy. Patrzyła na córkę i Kima. Patrzyła na nich takim pustym wzrokiem. Takim nieobecnym. Taki strasznie smutnym. Wracały do niej przerażające obrazy z przeszłości.
- Skąd to wiesz ?? skąd się dowiedziałaś ?? powiedziała cicho przerywając cisze panującą w pustym domu.
- Babcia wszystko mi opowiedziała – jęknęła Ola
Mówiła, co strasznego zrobiłam ?? – zapytała płacząc Magda
- częściowo … - odpowiedziała Ola. Dopiero teraz zobaczyła, w jakim stanie jest mama. Teraz już nie czuła złości. Współczuła, dopiero teraz zrozumiała jak wielki ból ukrywa w sobie matka.
Jeszcze tego wieczora Magda postanowiła opowiedzieć córce historie sprzed wielu lat. Smutną a zarazem najszczęśliwszą historię jej życia. Może dzięki niej uchroni ją przed popełnieniem tego samego błędu.
- Idź i poczekaj na mnie w salonie – powiedziała Madzia. Ola pokiwała głową odprowadziła Kima a tym czasem Magda ruszyła do sypialni. Tam podeszła do wielkiej szafy i otworzyła ją. Podstawiła krzesełko i po przegrzebaniu góry wyjęła z niej niewielkie czerwone pudełko. Właśnie w tym pudełku Magda wraz z dniem rozpoczęcia nowego życia zamknęła wszelkie wspomnienia, związane z nim. Po paru minutach siedziały na kocu przed kominkiem. Magda bardzo długo zbierała się do otwarcia pudełka. Wiedziała, że wraz z otwarciem wieka uwolni duchy przeszłości. Położyła zadbane ręce na wieku. Odetchnęła głęboko. I otworzyła je.
- Olu to jest moja przeszłość … - powiedziała biorąc pęk listów w dłoń i odkładając je na bok. Na niektórych obok nazwiska Magdy były tez imiona nadawców Magda (Em), Sara, Dorota (Dora), Ania, Lusiaczek, chishia. Ola spojrzała tez na inne listy. Bez adresu.
- Tak chciałam im powiedzieć przepraszam, … ale zabrakło mi odwagi, zabrakło czasu. – powiedziała, po czym zapłakała chowając twarz w dłonie. Ola przytuliła Madzie, po czym wyjęła z pudełka płytę zespołu Dong Bang Shin Ki.
- przecież to koreańskie … - powiedziała zdziwiona Ola.
- Tak córciu, nie daleko spada jabłko od jabłoni….
WŁĄSNIE TUTAJ ROZPOCZYNA SIĘ MOJA HISTORIA …


2

Lato tego roku było wyjątkowo upalne. Już od czerwca panowało niesamowite gorąco. Jeździłyśmy z moją najlepszą przyjaciółką Sarą nad wodę. Ale to i tak nie pomagało. Dużo czasu spędzałam na forum. To właśnie z tego forum, które już nie istnieje znałam dziewczyny. Które tyle dla mnie znaczyły? To właśnie od nich są te listy. Kochane były to właśnie z nimi dzieliłam swoją pasję. I wiedziałam, że nie jestem sama. Że gdzieś jest ktoś, kto mnie rozumie.
Mój pokój wyglądał znacznie gorzej od twojego. Micky bo właśnie ten członek zespołu Dong Bang Shin Ki podobał mi się najbardziej. Kochałam go za wszystko. Wiedziałam, że nigdy go nie spotkam, ale i tak był dla mnie naprawdę ważny. Żeby chodź troszkę zbliżyć się do jego kultury. Porozklejane plakaty. Zdjęcia Mickyego w anty ramach to był mój znak. Złożyłam papiery do Instytutu Językoznawstwa UAM w Poznaniu. I dzięki świetnie zdanej maturze dostałam się. Od października miałam zacząć. To były moje ostatnie wakacje, na których mogłam się wyszaleć. Już od dawna planowałyśmy spotkanie dziewczyn z forum. Jak zwykle najgorszy problem był z Dorotą. Ona chodź starsza ode mnie o 4 lata nie mogła nigdzie jeździć. Ile my się uprosili jej taty, aby ją puścił. Wreszcie udało się. I cały komplet miał spotkać się u Em w łodzi. Nadszedł dzień wyjazdu. Nie mogłam się doczekać. Em znałam bardzo dobrze to taka bratnia dusza była, rozumiałyśmy się bez słów. Nie mogłam doczekać się jechałyśmy na cały miesiąc do niej. O godzinie 10:32 dobrze to pamiętam po wcześniejszym telefonie od Doroty spotkałyśmy się wreszcie w przedziale. Potem okazało się, że dziewczyna trzymała miejsce dla nas odstraszając innych głupimi minami i krzykami, że rodzi.
Droga trwała 5 godzin a może dłużej sama już po tylu latach nie pamiętam. Wysiadłyśmy na dworcu głównym w Łodzi. Jak się okazało Em Ania i Chishia siedziały na ławeczce czekając sobie na nas. Pamiętam to dobrze jak podeszłyśmy do nich a one popatrzyły się na nas jak na wariatki. Ich oczy były załzawione. Ale nie wiedziałyśmy, dlaczego?? Tak się stęskniły za nami?? A może ta reakcja była spowodowana czymś innym. Dopiero godzinę później, kiedy wysiadłyśmy z autobusu. Dziewczyny wreszcie się do nas odezwały. Patrzyły na nas potem Em po otrzymanej wiadomości na komórkę uśmiechnęła się do nas.
- No wreszcie - pomyślałam widząc reakcje koleżanki. Zdziwiło mnie zachowanie Em. Nigdy się tak nie zachowywała. Najstarsza z nas. To ona twardo stąpała po ziemi. Odpowiedzialna. Wiedziała, czego się od życia spodziewać. Dobrze pamiętam jej rozmowy ze mną. Te jej gadanie o tym, że będzie w życiu sama. Tyle razy jej tłumaczyłam, że to nie prawda, że jeszcze kiedyś pojedzie do Korei, spotka Mina. Wiem, że to było samolubne, bo wiadomo, że tego nie da się przewidzieć. Te marzenia były tak wielkie, że aż nie możliwe do zrealizowania. Ale żadna wierzyła. Młodości ma to do siebie, że jeszcze się wierzy. Ma się tą iskierkę nadziei, dzięki której się żyje dalej. To dzięki niej chciałam studiować koreanistykę. Przesiedzieć każdą wolną chwile. Aby móc zbliżyć się do mojego, Mickyego. Teraz to się wydaje głupie, ale wtedy tak nie myślałam. Miałam dziewczyny przy sobie to one mnie spierały. Tak naprawdę każda z nas wierzyła. Ale tego dnia usłyszałam słowa od Em, które nigdy nie zapomnę. Największa realistka z nas. Ze łzami w oczach oznajmiła mi, że za 2 sierpnia DBSK ma mieć jeden jedyny koncert na Wisłą w Krakowie. W Polsce na początku nie mogłyśmy w to uwierzyć. Po prostu serce mi stanęło. Marzenia stawały się coraz bardziej realistyczne. Już tak nie daleko, to przecież Kraków. Musze tam być – musiałam. Pamiętam jak dziś jak odliczałyśmy dni do koncertu. Załatwiłyśmy sobie mieszkanie, w którym mieszkała siostra Doroty. Mogłyśmy tam mieszkać, podczas pobytu Renaty w Anglii.
29 lipca po nieprzespanej nocy pojechałyśmy na stacje PKP. Pociąg miałyśmy o 9.39 ale spóźnił się o prawie godzinę. Jeszcze nigdy godzina mi się tak nie dłużyła. Kiedy podjechał na peron zapakowałyśmy się do wagonu po znalezieniu wolnego przedziału usiadłyśmy i odetchnęłyśmy z ulgą. Czekało nas jakieś 6 godzin jazdy. Widzę jeszcze teraz rozpromienione twarze dziewczyn. Każda z nich uśmiechała się do siebie. Patrzyła w przestrzeń. Nie dziwie się ja też nie wiem, dlaczego uśmiechałam się. Po prostu, może, dlatego że pociąg przyjechał, może, dlatego że jesteśmy tam wszystkie razem. A może to ta myśl zobaczenia Yoo na żywo budziła we mnie takie emocje. W Polowie drogi wszystkie już spały no oprócz Doroty, która z mp 3 na uszach patrzyła w szybę. Nagle drzwi od przedziału otworzyły się. I stanęła w nich niska starsza kobieta. Parzyła na mnie w taki sposób, który do dziś przyprawia mnie o dreszcze. Wskazała na mnie palcem nie odzywając się. Mnie po prostu sparaliżowało. Nie mogłam się ruszyć. Nagle w oczach starszej kobiety pojawiły się łzy patrzyła na mnie bez mrugania. Patrzyła tylko na mnie chodź w przedziale było nas więcej. Jej wzrok był taki smutny, ale po chwili zamknęła na chwile oczy łzy, które zbierały się spłynęły jej po zniszczonym policzku. Znowu popatrzyła na mnie. Otworzyła usta, i wypowiedziała słowa, które pamiętam do dziś. „To do Ciebie należy wybór.” Po tych słowach cofnęła się i zatrzasnęła drzwiczki. Wtedy Dorota odwróciła się do mnie zdejmując słuchawki z uszów. Rozglądnęła się po przedziale uśmiechnęła do mnie i odwróciła do szyby.
- co to miało znaczyć, kto to był?? zastanawiałam się chwilkę. Do momentu, kiedy z błogiego snu obudziła się Anka. O niej mogłabym powiedzieć, że ona jest spokojna tylko, kiedy śpi. Zaczęła dopytywać się, że jak zobaczy Sia to ja nic nie powstrzyma, od zmacania jego tyłka. W sumie to miała racje. I naprawdę nikt się nie spodziewał, że ona to zrobi. Gadać to sobie mogła. Ale te jej opisy, w jaki sposób będzie badać jędrność pupy Junsu. Śmiałam się w głos zapominając o słowach wypowiedzianych przez nieznajomą.

Pociąg zatrzymał się na peronie nr 5 w Krakowie. Wysiadłyśmy zadowolone. Rozglądają się gdzie iść. Oczywiście liczyłyśmy, że Dora coś wymyśli to w końcu ona załatwiała wszystko. Po paru minutach siedzenia na ławeczce już miałyśmy dość. Lusia i Chishia pstrykały zdjęcia. Jak opętane. Po chwili przed Dorą stanął wysoki chłopak z włosami do ramion. Dorota przez chwile wpatrywała się w niego.
- sarna ?? to ciebie Renata pofatygowała ?? – powiedziała rzucając się na chłopaka. Dopiero potem dowiedziałyśmy się, że tak naprawdę ona go prawie nie znała. Widziała go raz, ale sarenka jak go nazywałyśmy lubił to. Chodź nie ukrywam że woli chłopaków. Dowiedziałyśmy się jak próbował podrywać Waszkę. Nie zapomnę jak mu chciał postawić napój.
Mieszkanie zdecydowanie nie należało do wygodnych dwa pokoje mała łazienka i niewielka kuchnia. Do tego 20 minut do rynku. Weszłyśmy do środka. Dora wiedząc, co i jak zajęła wraz ze mną i Em największy pokój, ale jak przyszło, co, do czego to cała nasza szóstka spała w wielkim pokoju.
Nie mogłyśmy znaleźć sobie miejsca. U Em mieszkałyśmy 2 tygodnie, ale to, co się działo przez dwa dni w Krakowie przeszły wszelkie granice. Kłóciłyśmy się na każdym kroku. O każde głupstwo, niektóre awantury kończyły się rzucaniem łyżkami i widelcem. Trzaskaniem drzwiami. Robiąc sobie psikusów. Nerwy im bliżej koncertu były coraz większe. Nie zapomnę kłótni z Em nie wiem, o co poszło tak naprawdę, ale doprowadziła mnie do łez tak samo ja ją. Nigdy tak nie było, Em w jednym momencie wyszła z mieszkania. Pamiętam jak wróciła cos około północy. Spłakana zła na cały świat. Czekałam na nią w kuchni ona bez słowa podeszła do mnie i przytuliła się. Obie płacząc przepraszałyśmy się. Wtulone w siebie nie kładłyśmy się ani na minutę do łóżka.
Ranek 2 sierpnia rozpoczął się od kłótni lusi z Dorotą. Jeszcze Doroty nie widziałam tak wkurzonej. Natalii zresztą też nie rzucały wszystkim, co im podeszło, w tym moją komórką, która na szczęście przetrwała uderzenie o ścianę.
Weszłam do łazienki jako jedna z ostatnich. Niewyspana chciałam tylko wziąć kąpiel. I zapomnieć o wszystkim. Podczas długiej kąpieli myślałam o Yoo. O jego tańcu i jego głosie. Wychodząc z wanny poślizgnęłam się na mokrych płytkach i uderzyłam głową o ziemię. Przytroczyło mnie jednak wstałam o swoich siłach. Przejrzałam się w lusterku. I zauważyłam, że krzywo wisi. Chcąc go poprawić odhaczyłam go ze swojego miejsca. Wyślizgnęło mi się i z wielkim hukiem uderzyło o podłogę rozpryskując się na miliony kawałków. Nie jestem przesadna. Za to Dorota Lusia i Anka zaczęły lamentować. Em przyjęła ten fakt ze spokojem a Chishia nie zauważyła nawet malowała się dla swojego Jae. Około południa wystrojone wyszłyśmy z mieszkania. Koncert miał rozpocząć się około 21:00 Chciałyśmy być wcześniej, aby stać jak najbliżej sceny.



3

O dziwo na miejscu nie było nikogo. Ale czego ja się miałam spodziewać. Scena była dopiero budowana. Kraków był piękny Dzień nie był wcale taki gorący, jaki zapowiadali w radiu. Chłonęłyśmy czyste powietrze w parku niedaleko Wisły. Siedziałyśmy na ławeczkach robiłyśmy sobie zdjęcia. Ptaki śpiewały z oddali było słychać muzykę. Wszystko idealne. Nie przeszkadzał mi fakt, że byłam cholernie niewyspana. Ale na myśl, że zobaczę tańczącego Yoo odniechciewało mi się spać. Boże moje sny się ziszczą. Będę na koncercie szynek i to nie w Korei, ale tak niedaleko domu. Patrzyłam na piękne błękitne niebo wyobrażałam sobie jak to wszystko będzie wyglądać. Światła, muzyka i oni wyłaniający się z pod sceny Taki obraz koncertu chodził za mną. Wiele razy śniłam jak stoję koło sceny a Yoo podchodzi klęka na scenie i śpiewa tylko dla mnie. Tak około 19:00 zaczęli schodzić się ludzie. My biegiem zaczęłyśmy zbliżać się do sceny, ale pechowo. Pod sceną kłębiły się dziewczyny. Połowa tak naprawdę nie wiedziała, kim oni są. Przyszły tylko, dlatego aby czymś zabić nudę. Stały już przy samej scenie obok barierek. Kiedy Anka próbowała się przebić. One z krzykiem na nią i nie przepuściły jej. Stałyśmy jakieś 10 metrów od sceny. Nie powinnam wtedy narzekać. Ale tak naprawdę byłam juz wszystkim zmęczona. Ból głowy po upadku rano dawał mi sine znaki. Nie powiedziałam o tym nikomu. Zazwyczaj jak wzięłam tak wielka dawkę tabletek przestawało. Ale nie dzisiaj. Jak na złość do zmęczenia czekaniem niewyspania doszedł nieziemski ból głowy. Robiło mi się słabo. Wszystko zaczęło mnie denerwować. Słowa przyjaciółek czy nic mi nie jest drażniło mnie. Wtedy nie mogłam myśleć o niczym innym. Ból głowy narastał coraz bardziej. Glosy koło mnie stawały się coraz głośniejsze. Nie wytrzymałam nie mówiąc nikomu nic zaczęłam iść przez siebie odpychając ludzi. Chciałam jak najszybciej znaleźć się daleko od tłumu, od zgiełku. Poczuć świeże powietrze żeby zapanowała cisza. Szłam tak, gdy nagle zawróciło mi się w głowie. Przystanęłam na chwilkę. Świat wirował. Upadłam na kolana. Trzymając się za skroń szukałam znajomej twarzy. Dopiero teraz zaczęłam żałować ze nie powiedziałam nikomu, że idę. Tylu ludzi a ja poczułam się taka niesamowicie samotna. Zbierało mi się na płacz. Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za ramie podnosi. Z nadzieją, że to któraś dziewczyna podniosłam głowę i spojrzałam na osobę. To nie była żadna z dziewczyn. To był mężczyzna o miło wyglądającej twarzy. Zaprowadził mnie przeprowadzając przez barierki na teren gdzie wstęp miała tylko ekipa. Usadowił mnie na krzesełku przed wejściem do środka i uklęknął na wprost mnie przyglądając się mi uważnie. Nic nie mówił. To najbardziej zastanowiło mnie. Dlaczego nie pyta się, co mi jest po prostu patrzył. Tak samo jak ta kobieta w pociągu. Po chwili wstał. Rozglądnął się dookoła. I wszedł do środka, nie mówiąc nic. Ból głowy nie ustawał. Ale poczułam się bezpieczniej. Miejsce gdzie przyprowadził mnie nieznajomy było ciche. Słyszałam szum wody. Zamknęłam oczy i chciałam, aby jak najszybciej to wszystko się skończyło. Aby ból przeszedł. Nie myślałam wtedy trzeźwo. Tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że ja jestem na terenie gdzie nie powinno mnie być. Nieznajomy nie wracał. A ja nie miałam żadnego wytłumaczenia jak się tu dostałam. Nie wiem ile tam siedziałam, ale pamiętam słowa organizatora. Że rozpoczęcie przesunie się o godzinę, chłopaki z DBSK nie zdąża na czas. – to jest dla mnie szansa – pomyślałam wstałam i ruszyłam przed siebie otwierając drzwi. Weszłam do środka. Gdzie był długi korytarz wszyscy nerwowo chodzili. Zaczepiłam w pewnym momencie dziewczynę. Która widząc mnie od razu zaprowadziła mnie do jakiegoś pomieszczenia. Opowiedziałam jej, co mnie boli. Ona dała mi tabletkę. Po godzinie siedzenia samotnie ból głowy ustąpił na tyle. Że mogłam wracać do przyjaciółek. Kiedy wstałam nagle usłyszałam piski. – to oni – pomyślałam widziałam jeszcze bardziej nerwowych ludzi biegających po korytarzu. Wychyliłam się przez drzwi i oniemiałam korytarzem szli chłopaki z DBSK każdy ubrany na biało. Z okularami i czapkach z daszkiem. Yoo od razu poznałam. Żaden z nich nie uśmiechał się. Wręcz dało się od nich wyczuć gniew. Minęli mnie obojętnie, poczułam tylko ich perfumy w powietrzu. Pamiętam jak poczułam taki ogromny zawód. Chciało mi się płakać. Przeszli koło mnie nawet nie patrząc na mnie przez chwilę. Jakbym była powietrzem, jakbym dla nich nie istniała. Jedna z, wielu, które mijają, co dnia. Żadnego ciepła, żadnej życzliwości. Po prostu byłam dla nich cieniem, na którego nie warto spojrzeć. Po tych wszystkich, fickach które przeczytałam, po tych oneshotach. Tak naprawdę mój umysł sobie wykształcił pewien schemat. Ale teraz rzeczywistość była inna, była tak przykra, tak strasznie mnie to zabolało. Wyszłam na zewnątrz. I usiadłam na tym samym krześle, na którym siedziałam wcześniej. Zaczęłam intensywnie myśleć. Zaczęłam analizować ta sytuacje jeszcze raz. A kiedy usłyszałam, że koncert odbędzie się jeszcze pół godziny później. Zaśmiałam się. Tak naprawdę nie chciałam spojrzeć w oczy prawdzie. Śmiałam się ze swojej łatwowierności, ze swojej głupoty. Zaczęłam przypominać mi się rozmowy z dziewczynami na ich temat. Te wszystkie pozytywne sprawy. Ich wywiady. Przecież to wszystko tylko w telewizji dobrze wyglądało. Przypominałam sobie mój pokój. Jaka ja głupia jestem myśląc, że taki Yoo zwróciłby kiedykolwiek na mnie uwagę. Czemu ja tyle czasu żyłam w tym kłamstwie. Dlaczego musiałam dotknąć, aby uwierzyć. Dlaczego musiałam się tak przekonać. Kiedy tak myślałam nagle usłyszałam krzyk i otwierające się drzwi. Ze środka wyszedł chłopak ubrany na biało z okularami na oczach. Oparł się o ścianę nie widząc mnie wyciągnął papierosa i zapalił go. To był Yoo ujrzałam go drugi raz w tej godzinie. Ale teraz patrzyłam na niego i nie czułam nic. Jakbym stała obok całkiem obcego mi mężczyzny. On zaciągną się parę razy. Po czym popatrzył na mnie przechylając głowę. Uśmiechnął się z pogardą. ściągną okulary i patrzył na mnie. Na jego twarzy nie było widać żadnej reakcji. Jego twarz była tak niesamowicie obojętna. Aż mnie to przerażało. Patrzyłam na niego. Teraz mogłam zobaczyć jego oczy. Był tak przystojny, ten jego uśmiech. Był taki sam jak go pamiętałam. Ale ten jego wzrok. Taki obojętny. Po chwili, gdy tak patrzyliśmy na siebie. Jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Już nie patrzył na mnie w ten okropny sposób. Jego twarz wydawała się miła. Jego oczy tak pytająco patrzyły na mnie. Nie wiem wtedy, dlaczego ale moje serce zaczęło mocniej bić. Zaczęłam trząść się w środku. On spuścił wzrok i oblizał wargi. Myślał o czymś intensywnie. Po czym wyrzucił papierosa w trawę i przygniótł go nogą. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nie powiedział wtedy ani jednego słowa. Pożegnał mnie uśmiechem. Wszedł do środka. Ja jeszcze przez chwile myślałam nad tym, co się stało. Dlaczego tak patrzył, dlaczego tak zmienił swoje postępowanie. Czy to wszystko było wyuczone. Tak miało być?? Wiedział, co przyprawi mnie o szybsze bicie serca?? Ale przecież serce się nie myli. Ja od zawsze słuchałam go i tym razem nie było inaczej.

4

Długo stałam tak wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą stał Yoo. Nie mogłam się uspokoić serce biło mi jak oszalałe. Drżałam cała. Nie wiem, dlaczego wtedy się tak zachowałam, ale ja sama do tej chwili nie mogę tego pojąć. Z rozmyślań moich wydarł mnie odgłos syreny. Ludzie zaczęli szybciej chodzić. – coś się stało pomyślałam mając przed oczami swoje przyjaciółki. Może którejś się coś stało. Zostały same, nie to ja je zostawiłam a mogłam być przy nich. Biegnąc tak wszystkie najgorsze rzeczy przychodziły mi do głowy. Przecież to koncert- ludzi jest strasznie dużo, ale ja myślałam tylko o nich. Przecież one były najważniejsze. Odpychałam ludzi na boki przedzierając się przez tłum nagle oddali usłyszałam krzyk. To był znajomy krzyk im bliżej byłam coraz bardziej pewna, że to jest Em. – czyżby coś się jej stało ?? pomyślałam. Ale kiedy wbiegłam na pusty okrąg utworzony z ludzi. Zobaczyłam policyjny samochód i Em wyżywającą się na młodym policjancie, który próbował ją uspokoić klepiąc po ramieniu. Dobiegłam do nich - nigdy nie zapomnę jak chwyciłam Em za ramie z paniką w głosie spytałam, co się stało. Rozglądając się za resztą przyjaciółek. Em w tym momencie w furii zrzuciła moja dłoń z ramienia i krzyknęła na mnie, że zginęła jej najlepsza przyjaciółka Magda. Tak naprawdę właśnie wtedy zrozumiałam, że jej naprawdę na mnie zależy. Zaangażowała policje i straż pożarną do poszukiwania mnie. Jak zobaczyłam jej przerażenie w oczach. Przytuliła mnie do siebie. Czuje do tej chwili ciepło jej łez na swoim ramieniu. Zaraz po tym doszły do nas reszta, która tez szukały mnie po okolicy zaglądając w każdy zakamarek. Pięć minut później koncert rozpoczął się. Twarze DBSK były całkiem inne jakby zostawili tą wściekłość i złość w garderobie a wzięli ze sobą uśmiech i zadowolenie. Stałyśmy prawie na końcu. Dziewczyny nie pytały, co się ze mną stało. Gdzie byłam. Nie pytały nawet wtedy, kiedy wzrok Yoo odnalazł mnie. Patrzył na mnie z takim przejęciem. Wiedziały dobrze, że on spogląda na mnie. Śpiewając czułam, że śpiewa tylko dla mnie. Pomyślisz, że głupia jestem, myśląc, że on dla mnie śpiewał, powiesz, że to naiwność z mojej strony. Pewnie tak jest, pewnie to była prawda, ale wtedy nie obchodziło mnie to. Czułam wzrok koleżanek, które powoli rozumiały, co się dzieje. Przynajmniej mi się tak wydawało. Kłótnia, która rozpętała się godzinę po powrocie z koncertu. Była najgorsza jakąkolwiek przeżyłam. Tak bardzo zabolały mnie słowa przyjaciółek. Miały taką ogromną żal do mnie, ze spotkałam Mickyego. Nie mogłam im o tym nie powiedzieć. Ale one przyjęły to bardzo źle. Nie mogły wybaczyć mi, że ja go spotkałam, że widziałam go. Nie liczyły się ze mną. Cisza, jaka zapanowała w mieszkaniu była nie do zniesienia. Każda siedziała w swoim kącie nie odzywając się. Złe były nie wiadomo, o co. Na mnie ?? a może tak naprawdę na siebie, że powiedziałyśmy sobie tyle przykrych słów. Tyle zdań wypowiedzianych bez zastanowienia. To bolało każdą z nas. Cisza ta, która panowała była gorsza od wrzasków. Nawet Em siedziała smutna w kuchni pijąc kawę. Wpatrywała się w okno, za którym nie było nic widać. Nie mogłam tego znieść. Roztrzęsiona wstałam z miejsca i ubrałam się. Ruszyłam ku drzwiom, nie mogłam znieść tej ciszy tej złości i nienawiści panującej w powietrzu. Minęłam z kurtką w ręce drzwi prowadzące do kuchni. Widziałam jak Em patrzy się na mnie. Jej wzrok wcale nie był taki smutny. Wręcz śmiała się. Ja popatrzyłam na nią i spuściłam wzrok. Słyszałam cicho swoje imię przed zamknięciem drzwi. Nie odwracałam się. Chciałam być sama. Przemyśleć wszystko. Spacerowałam bardzo długo po ulicach Krakowa. Zamyślona i zagubiona w rzeczywistości. Szłam przez siebie. Az do momentu, gdy doszłam do Wawelu. Byłam sama, nie znając miasta szłam przed siebie. Obeszłam Wawel i oparłam się o barierkę oddzielającą deptak od lustra wody. Patrzyłam na robotników uwijających się przy rozbiórce sceny. Patrzyłam tak z nadzieją, że jeszcze może uda mi się zobaczyć Yoo. Chodź przez chwilę. Jednak tak się nie stało. Zrozumiałam, że wtedy na koncercie widziałam go pierwszy i ostatni raz. On patrzył na mnie a ja na niego. Ogarnęły mnie mieszane uczucia. Wiedziałam, że to z powodu, że spotkałam szynki na żywo pokłóciłam się ze wszystkimi. Ale tak naprawdę nie żałowałam spotkania z Yoo nie żałowałam, że zobaczyłam ich takimi, jacy są. Wtedy zrozumiałam, że nie wszystko jest takie jak się wydaje. Poczułam na swoim ramieniu, że ktoś chwyta mnie odwróciłam się gwałtownie wystraszona z najgorszymi obawami. Zobaczyłam przed sobą Lusie, która z załzawionymi oczami patrzyła na mnie Em, która delikatnie uśmiechała się do mnie. Dore i Anie smutnie patrzące Sarę, która patrzyła bez wyrazu. I Chishie która miała spuszczony wzrok.
Chciałybyśmy cię przeprosić. – powiedziała do mnie Em. Bez słów przytuliłam się do nich. Nie miałam pojęcia skąd wiedziały, że tu jestem. Ale wiedziałam, że mam je przy sobie i nie jestem sama. Żadna z nas nie spodziewała się, że im też pisane jest spotkać szynki na żywo. Wracając Lusia chciała przejść się Wawelem. Nie miałyśmy serca jej odmówić. Ruszyłyśmy przed siebie. Kiedy nagle do naszych uszów dobiegł odgłos głosów. Których nie byłyśmy w stanie zrozumieć. Przed sobą parę metrów w przód ujrzałyśmy grupkę ludzi śmiali się z czegoś. Byli szczęśliwi. Pstrykali zdjęcia. Rozpoznałam z pośród nich Yoo. Dziewczyny też patrzyły jak zaczarowane. One widziały ich takich, jakich sobie wyobrażały. Ja widziałam w nich dalej tą złość. Czułam dalej te okropne uczucie, kiedy przeszli koło mnie i nie zauważyli mnie. Ale mimo tego coś mnie, ciągnęło do Yoo. Ten jeden uśmiech, który mi podarował. To spojrzenie, które tak naprawdę było dla mnie wielkim wyróżnieniem. To sprawiało, że próbowałam uciszyć głos rozsądku, który mówił mi żebym nie poddawała się tak prymitywnemu uczuciu. Na prośbę dziewczyn podeszłyśmy bliżej. Wcześniej uzgodniłyśmy, że udamy i nieznany ich. Chciałyśmy przejść koło nich. Wtedy nie wiedziałam, że Anka okaże się, że jednak potrafi dotrzymać słowa. Jak przechodziłyśmy obok nich. Ja miałam spuszczona głowę. Nie chciałam, aby Yoo mnie poznał. Czułam bym się okropnie. Ale nagle, kiedy mijaliśmy ich a oni nie zwracali na nas uwagi. Anka podbiegła do mnie powiedziała mi do ucha „Patrz” wtedy podniosłam głowę i spojrzałam w stronę chłopaków Ania już podbiegała do Sia. Który wystraszony zaczął uciekać przed siebie. Ania nie dała za wygraną. Dogoniła chłopaka i klepnęła w pośladek. Myślałam, że wtedy zemdleje. Było mi tak strasznie głupio, ale jak się okazało tylko mi, bo Sia widzą, ze Anka klepnęła go tylko w pośladek i odeszła zaczął się śmiać. Tak samo zrobiła reszta śmiali się do rozpuku. Dla nich cała ta sytuacja była przezabawna. Nagle, kiedy rozglądając się po wszystkich nasz wzrok spotkał się. Komórkę, która trzymałam w ręce upadła na asfalt. Yoo spojrzał na mnie potem popatrzył na komórkę i ruszył w moja stronę. Ja wystraszona schyliłam się i podniosłam ją. Zaczęłam składać. Bo bateria oddzieliła się od telefonu. Nagle, kiedy tak klęczałam poczułam, że ktoś odbiera ode mnie komórkę. Podniosłam głowę a zaraz przed moja twarzą zobaczyłam Yoo. Nie zapomnę tego uczucia tego przyjemnego ciepła, które mnie wtedy oblało. Tak dobrze w towarzystwie Yoo czułam się jeszcze tylko raz podczas naszej znajomości. Wstaliśmy wraz. Nie pozwoliłam sobie pomóc. Nie wiem, dlaczego może to moja duma. A może strach przed nieznanym. On znowu patrzył na mnie. Ale kiedy usłyszałam Dore, która krzyknęła do nas uśmiech i flash aparatu oślepił mnie i Yoo. Nic nie wiedziałam wszystko rozmazane. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramie. Myślałam, że to Yoo. Lecz to nie był on to była Em. Trzymała mnie mocno. To ona tej nocy sprowadziła mnie na ziemie. Widziałam ze jest smutna. Min przez cały czas rozmawiał przez telefon. Nie zwracając uwagi na nas. Owładnęły ją te same uczucia, które ja przeżywałam parę godzin wcześniej. Widziałam jej wzrok wbity w niego. Patrzyła a on uśmiechał się do siebie mówiąc do słuchawki. Była wtedy taka smutna. Taka niesamowicie nieszczęśliwa. Nie widziałam jej nigdy jak płacze. Ale wtedy w jej oczach pojawiły się łzy. I to na pewno nie były łzy szczęścia.
Kolejne dni były jak sen. Jak spełnienie się marzeń. Ale niestety tylko dla mnie Chishia i Lusi. Na umówionym spotkaniu zjawili się Micky, Junsu i Jae. Em serce pękło. Tak strasznie pragnęła zobaczyć Mina. Wystarczyłoby jej nawet jego spojrzenie. Ale niestety tak samo jak Uno nie przyszedł. Z Yoo przeżywałam chwile, które nigdy nie zapomnę. Ale tak strasznie mnie bolało, smutek na twarzach Em Sary i Dory. Dorota była świadkiem flirtu Jae z Chishia. Pamiętam jedyną rozmowę z Dorotą. Opowiedziała mi jak cierpi. Mówiła o tym, że żałuje, że poznała ich, że tak bardzo chciałaby zapomnieć. Bolał ją fakt, że Jae zainteresował się Chishią. Ona tak płakała. Widziałam, że ciężko jej o tym mówić. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy jak się to może skończyć. W najśmielszych myślach nie sądziłam, że jest do tego zdolna. Inaczej próbowałabym jej pomóc.
Następny dzień, rozpoczął tok niefortunnych zdarzeń, które na zawsze zmieniły moje życie.


5

Tego ranka o godzinie 8:00 zbudził mnie dźwięk smsa Sięgnęłam po komórkę i przeczytałam wiadomość. To był Yoo prosił o spotkanie ja nie mówiąc nic cichutko ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Spotkaliśmy się kilka minut później w pubie. Nie zapomnę jak nieśmiało szedł z różami w moją stronę. Wręczył mi je z taką gracją. Byłam zachwycona każdym jego ruchem. Każdym gestem. Kwiaty pachniały tak słodko. Uśpiły mój rozsądek na, tyle że już nie miałam żadnej bariery oddzielającej mnie od Yoo. Przez te ostatnie dni próbowałam się nie angażować. Wiele słów i czynów brałam jako niewinny flirt. Tak naprawdę wtedy pierwszy raz spotkaliśmy się sam na sam. Patrzyłam na niego a on na mnie. Byłam wtedy najszczęśliwszą kobieta na świecie. Wybrana jedna z wielu, wyróżniona. Nikt nie jest w stanie pojąć, co mężczyzna może zrobić z kobietą. Zawładną mną całkowicie. Cały czas myślałam, że mnie to się nigdy nie zdarzy. Przecież od zawsze starałam się być odpowiedzialna. Najpierw myśleć a potem robić. Ale nie w tym momencie. Byłam gotowa na każde nawet na najgłupsze posunięcie, aby tylko go uszczęśliwić. Z minuty na minutę był dla mnie coraz ważniejszy. Pragnęłam, aby widział tylko mnie, aby całował tylko moje usta. Dotykał tylko mojego ciała. Przepadłam!! zakochałam się bez reszty.
Pamiętam ciepło jego dłoni, kiedy spacerowaliśmy po rynku. Pamiętam dźwig jego głosu jego głośny śmiech. Widzę przed oczami jego twarz patrząca na mnie z przejęciem. Nie pragnęłam już wtedy niczego. Chciałam jego nie myślałam o rodzicach nie myślałam o przyjaciółkach. Widziała i czułam tylko jego.
Dzień spędzony razem minął szybko. Kiedy słonce zachodziło za horyzont ja chciałam być z nim nie rozstawać się. Czuć go koło siebie. Wtedy oglądaliśmy nasz pierwszy wspólny zachód słońca. Stanął za mną i objął mnie w pół przylgnął do mnie cały ciałem. Oparł brodę na moim ramieniu. Nasze policzki zetknęły się. Ja drżałam cała. Wtedy uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy patrzyliśmy razem w ciszy jak dzień dobiega końca. A nasza miłość dopiero się zaczyna. Tulił mnie tak mocno, że nie mogłam przestać o nim myśleć. Czułam na twarzy jego wolny ciepły oddech. Ciekawa jestem czy czuł wtedy jak drżę. Nigdy go o to nie spytałam. A on nigdy o tym nie mówił. Po chwili poczułam na policzku jak delikatnie zaczyna muskać mnie wargami. Delikatnie zaciskał wargi a ja nie mogłam się ruszyć. Byłam jak paraliżowana. Chciałam tego tak bardzo jak on. Odwrócił mnie do siebie i położył delikatnie ciepłą dłoń na policzku odgarniając włosy spadające mi w oczy. Patrzył na mnie gładząc kciukiem kącik moich ust. I znowu patrzył. Tak niesamowicie patrzył na mnie nie mówić nic. Jego twarz była pogodna. Tak bardzo chciałam tak go zapamiętać. Gdy poczułam jak gładzi drugą ręka łuk moich bioder. Poczułam podniecenie. Zbliżył usta do moich ust. Niepewnie patrząc mi w oczy musnął wargami górną wargę. Potem bardziej śmielej zaczął przygryzać tak, że czułam w sobie niesamowite ciepło. Widząc, że nie opieram się. Rozchylił językiem moje wilgotne usta. I wtargną nim do moich ust. Przesunął dłoń i chwycił mnie za kark podnosząc ramiona do góry. Nasze języki połączyły się w jedno. Penetrował moje usta. Sprawiając mi przyjemność. Po chwili przestał, patrzył na mnie znowu nic nie mówiąc. Widziałam w jego oczach łzy. Przytulił mnie mocno do siebie. I trzymał tak jakby chciał żebym nie odeszła. Jakbym była czymś, co może stracić. Chciał mnie czuć przy sobie. Wiedzieć, że jestem, i już nigdy nie odejdę. Ale przecież nie miałam zamiaru, tez chciałam być z nim. Wiec skąd te obawy. Skąd te myśli. Że go zostawię.
Wszystko wydarzyło się tak szybko nie wiem nawet jak dostaliśmy się do hotelu, w którym mieszkał. Pamiętam dobrze jak pierwszy raz przekroczyłam próg i weszłam do środka. Ludzie przyglądali nam się z zainteresowaniem, gdy szliśmy przez wielki hol trzymając się za ręce. Ja byłam taka dumna, taka szczęśliwa. Gdy jechaliśmy na górę do pokoju opowiadałam mu o sobie. O moim życiu. Winda otworzyła się i weszliśmy do wielkiego pokoju z ogromnym łóżkiem z baldachimem na środku. Pościel była w kolorze białym i czerwonym. Yoo zniknął na chwilkę gdzieś, ale zaraz zjawił się z kieliszkami i szampanem w ręku. Rozmawialiśmy bardzo długo. Ale to, co się wydarzyło potem i co było nieuniknione. Zmieniło moje życie na zawsze. Już nic nie było potem takie samo. Kiedy skończyliśmy pić szampana Yoo usiadł koło mnie nachylił się delikatnie nade mną i szeptał mi miłe słowa do ucha. Jaka to jestem piękna, miła mówił ze jestem najlepszą przygodą jakkolwiek zdarzyło mi się przeżyć? Nie ukrywam, że Yoo był moim jedyny mężczyzną w życiu. Nigdy wcześniej nie czułam tego, co czułam przy nim. I może, dlatego wydało mi się to takie naturalne, takie piękne i idealne. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tego to właśnie słynny Yoo był tym, który wprowadził mnie w krainę intymności, gdzie wszystko jest nowe spowite tajemnicą i pełne rozkoszy. Które miałam przeżyć.
Zaczął całować mnie po szyi delikatnie szedł coraz wyżej aż do ust. Muskał je językiem by po chwili wedrzeć się do środka. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Zatrzymując się na piersiach, które były naprężone poprzez pieszczoty, jakie zadawał mi. Całując mnie zdjął ze mnie bluzkę. Ja chodź niedoświadczona, ale wiedziałam, co robić. Ciało wiedziało jak się zachować. Moje ręce powędrowały pod koszulkę, po czym zaczęłam podnosić ją aż Yoo podniósł dłonie i zdjęłam z niego ją. Paznokciami delikatnie drapałam jego tors. On nie przestawał mnie całować. Czułam podniecenie. Oraz widziałam jak w Yoo rośnie jego męskość. Chciałam jak najszybciej uwolnić go, żeby już nie cierpiał. Rozpięłam pasek od spodni i odpięłam guzika. Nie był jeszcze gotowy. Czułam jego zapach, jego dotyk. Położył mnie na kanapie. Niestety po upadku Yoo na ziemie, kiedy to całując mnie ześlizgnął się i spadł na ziemie pod stół. Nie pytając się wziął mnie na ręce. I powoli szedł do wielkiego łoża, które było parę metrów dalej. Nie było to łatwe, bo spodnie, do których mu pasek wcześniej odpięłam spadły mu do kolan, co utrudniało mu drogę. Pamiętam ja śmiał się przez całą drogę miedzy pocałunkami, którymi mnie obdarowywał. Ja nie ukrywam, że patrząc na to wszystko też mi się śmiać chciało.
Położył mnie delikatnie na łóżku zdjął spodnie i rzucił w bok. Podszedł do mnie i rozpiął mi biodrówki. Po czym pozbył się ich rzucając je na podłogę. Ukląkł nade mną w samych bokserkach. Do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy ze Yoo jest tak dobrze zbudowany. Jego mięśnie było lekko widoczne plaski brzuch. Ten ideał mężczyzny patrzył teraz na mnie. Na zwykłą dziewczynę Bytomia, która, od kiedy go zobaczyła pragnęła go. Chociaż zobaczyć a teraz on obsypuje mnie pocałunkami. Delikatnymi pieszczotami. Pochylił się nade mną i zaczął całować mój brzuch idąc coraz wyżej Az napotkał piersi, które były już nabrzmiałe z podniecenia. Sutki sterczały ponętnie prosząc, aby je dotknął. Pieścił. I nie przestawał On delikatnie zrobił kółko językiem wokół nich i delikatnie przygryzł wargami. Jęknęłam to było tak niesamowicie przyjemne doświadczenie. Ale to tylko mała namiastka czegoś, co miało nadejść. Trzymałam się barierki pozwalając Yoo bawić się moim ciałem. Wiłam się pod wpływem jego dotyku. Chciałam, aby nie przestawał mnie całować. Po chwili. Opętana rządzą puściłam barierki delikatnie podniosłam się na rękach i pchnęłam Yoo na drugą stronę lóżka usiadłam okrakiem na nim pochyliłam się i zaczęłam pieścić jego ucho potem pocałowałam go w usta wpychając język do środka on oddał pocałunek. Zaraz potem byłam juz pod nim. Widziałam, że jest gotowy delikatnie zdjął ze mnie springi. Ujawniając moja największą tajemnicę. Nie wstydziłam się, wręcz nie mogłam juz doczekać się tego. Nasze ciała płonęły pożądaniem. Były gotowe. Gdy zobaczyłam naprężoną męskość Yoo (muszę przyznać, że nieźle wyposażony jest). Chciałam tego jeszcze bardziej. On delikatnie rozwarł moje uda i wślizgnął się pomiędzy moje nogi. Całując delikatnie pchnął jednym mocnym ruchem. Aby nie sprawić mi bólu. Zawyliśmy z rozkoszy. Nasze ciała splotły się w jedno. Była przez te parę chwil tylko jego. Należałam do mojego ukochanego. Byłam szczęśliwa jak nigdy dotąd. Nasze biodra tańczyły w jednym rytmie. Dając nam niewyobrażalną rozkosz. On raz po razem wysuwam go i wsuwał. Co sprawiało, że ja drętwiałam z podniecenia. Myślałam, że nie można odczuwać wietrzej rozkoszy niż teraz. Ale myliłam się. Kiedy doszło do kulminacyjnej chwili. Myślałam, że umieram ze szczęścia. Moje ciało było jednym wielkim płomieniem, które pali się i nigdy nie zgaśnie. Po wszystkim Yoo zmęczony opadł na pościel. Wtulił się we mnie i zasnął. Rano obudziłam się kolo 6 ucałowałam Yoo w policzek budząc go przy tym. Chciałam wyjść z łóżka, ale Yoo chciał mnie zatrzymać. Ja wytłumaczyłam, że koleżanki będą się martwić. Pocałowaliśmy się jeszcze raz. Po czym ubrałam się i wyszłam z mieszkania zjechałam winda na dół. Zatrzymałam taksówkę i podjechałam na naszą ulice. Nie myślałam wtedy, że to szczęście zamieni się w nieszczęście. Zrozumiałam, że w przyrodzie musi panować równowaga. Nie mogą wszyscy być szczęśliwi. Jedni umierają ze szczęścia drugich desperacja, zawiedzenie i presja otoczenia pcha w szpony grzechu. Grzechu, którego nigdy by wcześniej nie popełnił.
Weszłam na klatkę schodową nie przeczuwając, co się wydarzyło w nocy. Ja miałam przed oczami tylko niesamowicie opiekuńczą twarz Yoo. Naszą miłość, która zostałam tej nocy przypieczętowana. Włożyłam klucz do drzwi, ale drzwi okazały się otwarte z dużego pokoju słychać było szloch dziewczyn, wystraszona weszłam do środka zobaczyłam zapłakane przyjaciółki wtulały się w siebie. Nie mówiły nic. Em opuchniętymi oczami od łez patrzyła na mnie. Rozglądnęłam się nerwowo po pokoju brakowało jednej z nas. – Gdzie Dorota?? zapytałam roztrzęsiona, co się stało, gdy zobaczyłam, że na brzemiennie jej imienia one zaczęły jeszcze bardziej szlochać. Co się stało gdzie ona jest ?? wyszła …prawda?? wróci …dopytywałam się. Wiedziała, dlaczego płaczą, ale usilnie próbowałam oszukać rozum. Z oczu popłynęły mi łzy. Em wstała i podeszła do mnie. – Nie wróci, wczoraj dostałyśmy wiadomość, że znaleziono jej ciało w Wiśle – powiedziała Em płacząc. Próbowała być najsilniejsza z nas, ale nie potrafiła. Słyszę słowa Em do dziś. Rozbrzmiewają w mojej głowie. Błędnie krążą w mojej psychice. I nie mogę ich zapomnieć. Ja wiem, że już nigdy nie zapomnę.


6

Najgorsze było to, że ktoś o tym musiał zawiadomić rodziców Doroty. Żadna z nas nie wiedziała jak. Czułyśmy się winne jej śmierci. To przecież my namówiliśmy jej ojca, aby ją puścił. To przecież ja zapewniłam go, że nic jej się nie stanie. To moja wina myślałam. Płacz tego dnia nie ucichł. Chodź po paru godzinach zbrakło łez panowała cisza w mieszkaniu. Mieszkaniu jej jedynej siostry, która niedługo dowie się ze została sama. Nie mogłam wtedy pojąć, dlaczego to zrobiła. Skąd miała na tyle sił, odwagi, aby się zabić. A może to była nasza wina, może to ja nie umiałam jej słuchać. Może podczas tej rozmowy wtedy w nocy ona tak naprawdę wołała o pomoc. A ja jej nie słuchałam. Nie przewidziałam tego. Nie rozpoznałam tego jej smutku i goryczy jako coś, co się źle może skończyć. Myślałam, że ja znam, jednak do końca żadna się z nas nie znała. Przecież miała dopiero 22 lata. Tyle życia przed nią. Dlaczego to zrobiła. Myśląc tak weszłam do dużego pokoju. Oparłam się o framugę drzwi i patrzyłam. Jej rzeczy były porozwieszane po pokoju. Jak zawsze, kiedy się przygotowywała na wyjście. Nie było jej torebki. Zaczęłam szukać. Nie znalazłam.
Jak chciała się zabić, dlaczego wzięła ze sobą torebkę ?? Dlaczego porozwieszała ubrania na fotelach jakby się gdzieś wybierała. – pomyślałam Zaczęłam się zastanawiać. Rozglądając się po pokoju. W tym momencie w drzwiach zobaczyłam Em smutny wzrok miała wbity we mnie. – jesteś odważna od tej tragicznej wiadomości żadna tu nie chciała wejść, bo tu są jej rzeczy. Pomyślałam chwilkę patrząc na Em. – Wiesz !! tak pomyślałam sobie, że może ona tego nie rozbiła specjalnie może to był nieszczęśliwy wypadek. – powiedziałam patrząc, na Em. Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Potem napełniły się łzami. Odwróciła się do mnie plecami. I otarła łzy ja podeszłam do niej i przytuliłam ją. – co się stało ?? – zapytałam. – Bo wiesz ja ani przez jedna sekundę nie pomyślałam, że ona to zrobiła umyślnie … - odpowiedziała mi Em. Poczułam się okropnie. Tyle sprzecznych uczuć miałam w sobie. Sama nie wiedziałam, co myśleć. Od momentu, kiedy pożegnałam się z Yoo nie odbierałam telefonów. To pewnie ten fakt sprawił, że około godziny 18:00 usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Poszłam otworzyć ku mojemu wielkiemu zdziwieniu za drzwiami stały szynki z Yoo na czele nie było tylko Jae. Kiedy mnie zobaczył podszedł i pocałował mnie czule. Ale gdy ja nie zareagowałam i nie oddałam mu pocałunku. Spojrzał na mnie podejrzliwie. – cos się stało ?? popatrzył w moje zapuchnięte oczy. Zaprowadziłam wszystkich do pokoju gdzie siedziały dziewczyny. Widok chłopaków bardzo zdziwił dziewczyny. Najbardziej obecność Changmina zaniepokoił Em. Wpatrywała się w niego swoimi czerwonymi oczami. A on nie był jej dłużny patrzył na nią tak samo, ale w jego oczach dało się wyczuć złość. Em od razu wyczula to spojrzenie. Wtedy tą krępującą cieszę przerwał głos Changmina. On najmniej odzywał się, odkąd poznaliśmy się. Em cierpiała, ale pomału przyzwyczajała się do tego już nie był dla niej numerem jeden. Wręcz postanowiła go ignorować, ale gdy cisze przerwał jego charakterystyczny głos wszyscy spojrzeliśmy na niego.
- a gdzie wasza koleżanka ?? – zapytał Changmin. My od razu wzdrygnęłyśmy się. W naszych oczach pojawiły się łzy. Em najsilniejsza popatrzyła na changmina.
- Jej już nie ma – powiedziała do niego. On patrzył na nią ze zdziwienia.
Jak to jej nie ma, olewa chłopaka, który wraca do domu roztrzęsiony, bo się nie zjawiła a wy mówicie, że jej nie ma?? – zaczął rozmowę Changmin wtedy jeszcze nic nie wiedział o śmierci Doroty.
- O kim ty mówisz ?? – zapytałam nie wierząc w to, co słyszę przecież nie mogło to być o Dorocie. Jak może oskarżać osobę, która już nie żyje. Pamiętam wtedy jak Yoo chwycił mnie za dłoń i ścisnął mocno. Ja ze łzami w oczach wykrzyknęłam Minowi, że Dorota nie żyje i nie pozwolę żeby on tak o niej mówił. To, co się potem dowiedziałam. Przeszły moje najśmielsze wyobrażenia. Ona tego wieczoru miała potajemnie spotkać się z Jae. Pierwszy raz miała się z nim widzieć, ale do spotkania nie doszło. Po drodze coś musiało się stać. Przecież ona spełniała marzenie nie mogła sama tego zrobić. On czekał parę godzin na nią. Myślał, że nie przyszła, bo nie chce się z nim spotkać. A właśnie tej nocy, ktoś odebrał jej najlepsze lata życia. Odebrał jej wszystko, co miała. Wyrzucił do Wisły jak śmieć.
Pogrzeb Doroty pamiętam jak za mgłą. Pamiętam jak wysiedliśmy z autobusu. Trzymałam Yoo tak mocno za rękę. Pierwsze, co rzuciło mi się na rynku w Mędrzechowie to tabliczka z napisem Gminna Biblioteka publiczna w Mędrzechowie. Tam pracowałby pewnie jeszcze do tej chwili, gdy nie te wszystkie wydarzenia. Od śmierci minęło 9 dni. Byliśmy wszyscy już pogodzeni z jej strata. Oprócz Jae. Może wyda się to dziwne, ale on bardzo przeżył ta wiadomość. On się obwiniał o jej śmierć. Tyle razy mówił, że gdyby nie chciał się wtedy z nią spotkać ona by żyła. Ale kto mógł przewidzieć. Yoo podczas tego wszystkiego był dla mnie oparciem. Nie opuścił mnie nawet na jedną minutę. Czuwał przy mnie cały czas. Znosił moje humory dzielnie. Moją obojętność rozumiał. Wiedział, że straciłam przyjaciółkę. Dziwne było tylko to, że Em z Minem bardzo się dogadywali. Czy potrzebna była śmierć żeby oni się odnaleźli?? Spędzali ze sobą dużo czasu śmiali się, i przeżywali to wszystko razem. Jako przyjaciele. Min nie był świadomy tego, że pozostawi tu w Polsce przyjaciółkę. A może cos więcej. Bałam się tej uroczystości. Bałam się jej ojca jej mamy. Bałam się tych łez, które u nich zobaczę. Na cmentarzu staliśmy daleko. Pamiętam dotyk Yoo, który cały czas mi towarzyszył to dzięki niemu wychodziłam z depresji. Widziałam tyle ludzi, jej przyjaciółki z ogromnym wieńcem stały nad trumną i płakały. Nagle spojrzałam na ojca Doroty a on popatrzył się na mnie tymi zapłakanymi oczami. Zadrżałam, gdy zobaczyłam ze idzie w naszym kierunku. Kiedy podszedł dłuższa chwilę przyglądał nam się. Byłam pewna, że obwinia nas o wszystko. I nie dziwiłam mu się. Każda z nas w jakimś stopniu była odpowiedzialna za to. Jego słowa wypowiedziane wtedy pamiętam do dziś. Wybaczył nam, nie obwiniał nas o nic. Był pewny, że tak miało być. I prędzej czy później tak by się to skończyło. Podziękował nam za to, że przyszłyśmy, że pamiętałyśmy o niej.

Mijały dni. A wyjazd Yoochuna zbliżał się nieuchronnie. Nasza miłość naprawdę była wielka. Ale taka nieprawdopodobna. Chwile żywcem wyjęte z telenoweli. Najlepsze chwile w moim życiu kończyły się nieubłaganie. Zakochałam się w nim. Jak bym mogła to skoczyłabym za nim w ogień. Ostanie chwile spędzaliśmy w Łodzi. Dokończyliśmy te wakacje u Em. Ona tez była szczęśliwa. Te ich przekomarzanie się z Changminem. Kłócili się o wszystko, ale zaraz godzili się. Niby nic do niego nie czuła, ale to nie prawda widziałam jej uśmiechnięty wzrok, gdy przychodził do niej. Widziałam jej zachowanie, gdy on dla zabawy chwytał ją w pasie. Patrzyłam na Lusie jak rozmawia z Junsu. On był taki kochany, wieczorami wszyscy śpiewali nam swoje piosenki. Tylko Jae chodź z nami myślami był gdzie indziej. Był z Dorotą. Chishia pocieszała go, ale to nie wystarczało. Jemu potrzeba czasu, aby się z tym pogodzić i przestać się obwiniać.- myślałam.
Dzień rozłąki był dla nas ciężki. Ja nie mogłam wypuścić tego ranka Yoo z ramion nie chciałam żeby wyjeżdżał czułam, że nie może mnie zostawić. Wtedy jeszcze nie wiedziałam. Co ma się wydarzyć. Na pewno bym go nie puściła. Nie żegnała się z nim. Tuliłam się mocno do mojego Yoo. Obserwowałam Em jak próbuje powstrzymać łzy stojąc na wprost Mina. Gdy w jednej chwili Min nie wytrzymał przysunął ją do siebie i pocałował. Ona nie wiedziała, co zrobić. Ale oddała pocałunek.
Spytasz czy można pokochać w miesiąc. Ja z własnego doświadczenia jestem tego pewna, że można. Serce nie sługa, robi, co chce. I jeśli to ma być on wystarczy godzina, aby się zakochać. A im więcej łączy Cię z nim stajesz się nieodzownie jego częścią. Co robisz, myślisz czy czujesz to tylko dla niego. Nawet oddychałam wtedy dla niego. Każde słowo wypowiedziane było dla niego. To on był dla mnie podporą to on wprowadził mnie w kolejny etap dorosłego życia. To z nim czułam się jak z nikim innym. On traktował mnie jakbym była jedyna na świecie. Księżniczka, która odnalazła swojego księcia. Ale czy ta bajka skończy się dobrze?? Czy będzie żyli długo i szczęśliwie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam.
Kiedy samolot odbił się od ziemi już tęskniłam. Em po kryjomu ocierała łzy i ściskała małego białego misia, którego podarował jej Min. Ja miałam wisiorek z polową serduszka drugą połowę miał Yoochun. Umówiliśmy się jak będziemy tęsknić, ściskamy mocno serduszko i myślimy o sobie.
Znowu w domu. Tyle się wydarzyło. Mój pokój był taki sam jak go zostawiłam. Nic się nie zmieniła tylko ja już nie byłam taka jak dawniej. Stałam się kobietą. Moja przyjaciółka nie żyła. Ukochany wyjechał. Czułam się taka samotna. O dziwo Em nie powiedziałam o wspólnie spędzonej nocy z Yoo. Nie miałam, kiedy albo może się wstydziłam. Sama już do końca nie wiem, dlaczego. Ale nie przewidziałam, że będę musiała jej powiedzieć. W końcu, kto mnie bardziej zrozumie jak nie ona.


7

Mijały dni, mijały tygodnie ja powróciłam do swoich obowiązków. Zajmowałam się z Em forum. Przygotowywałam się na do wyjazdu do Poznania. Niby wszystko w porządku, ale nie do końca myślami byłam z ukochanym. Tyle nocy bezsennych już było za mną. Tyle wspomnień, które nie chciały ode mnie odejść. Czułam się źle, miałam wrażenie, że dzieje się ze mną coś niedobrego. Straciłam apetyt. Myślałam o Yoo, coraz częściej spędzałam czas na leżeniu w łóżku. Wpadłam w depresje.
Wreszcie nadszedł czas wyjazdu na studia. Pierwsza noc przenocowałam u Ani. Ona zawsze mi pomogła. Zanim nie dostałam pokoju w akademiku to u niej byłam. I ona chętnie by mnie zatrzymała, ale ja nie chciałam być dla niej kłopotem. W akademiku czułam się taka samotna pokój dzieliłam z dziewczyna, z którą nie mogłam odnaleźć wspólnego języka. Z biegiem czasu. Nauka, zajęcia nie miałam czasu dla siebie nie miałam czasu dla przyjaciółek. W toku tego wszystkiego nie zauważyłam, że w moim organizmie się coś zmieniło. Już od 3 miesięcy nie miałam okresu. Pomyślałam, że to zmęczenie. Nie robiłam sobie nic z tego. Do momentu, kiedy idąc korytarzem uczelni upadłam. Obudziłam się w szpitalu. Nie wiedziałam gdzie ja jestem. Bałam się tak bardzo byłam sama chciało mi się płakać. Wtedy stwierdziłam, że ja już nie daje rady. To, co się dowiedziałam potem wywróciło moje życie do góry nogami. Lekarka o miło wyglądającej twarzy powiedziała mi, że jestem od trzech miesięcy w ciąży. Wspólnie spędzona noc z Yoo przeszła mi przed oczami w zastraszającym tempie. Nie wiedziałam, co zrobić. Byłam przecież za młoda na dziecko nie teraz nie z Yoo, z którym mnie dzieli tyle tysięcy kilometrów. Drżałam cała. Czułam się zagubiona. Jedna wspaniała chwila zrujnowała mi życie. Jedna chwila zapomnienia. Dlaczego mnie to tyle ma kosztować? Nie wytrzymałam rozpłakałam się tuląc w ramię lekarki. Nawet jej słowa, że będzie dobrze mnie nie uspokoiły.
Idąc do domu trzymałam ręce na brzuchu i myślałam o Yoo. Zostawił mnie samą z tym ciężarem. Czułam się sama, opuszczona pokonana przez swoją słabość, która czułam do Yoo. Owładnęły mnie sprzeczne uczucia. Jeszcze tego samego wieczora postanowiłam zadzwonić do Yoo. Wybierając numer ręce mi drżały bałam się mu o tym powiedzieć. Ale w głębi serca wiedziałam ze on mnie nie opuści, nie w takiej chwili. Przecież to też jego dziecko. Jego krew. Sygnał dłużył się. Ja juz nie mogłam powstrzymać łez. Dlaczego nie odbiera zastanawiałam się ręce mi drżały. Serce biło jak oszalałe. Ledwo dałam rade utrzymać słuchawkę w ręce. Wreszcie usłyszałam go. Jego kojący głos był taki spokojny. Zadowolony, bez problemów, beztroski. W tle usłyszałam kobiecy głos. Zamarłam. Zaczęłam wahać się nad tym czy mu powiedzieć. Nagle głos mi się załamał. Nie mogłam mu powiedzieć po prostu nie dałam rady. On z niepokojem w głosie zaczął mówić do mnie. Ja jego już nie słyszałam. Wsłuchałam się w damski głos, który śmiał się i mówił do niego a on odpowiadał jej coś czule. Wreszcie wykrzyknęłam pytając się, kim ona jest i co tam robi. Moje nerwy były naprężone do ostateczności. Nie panowałam nad tym, co mówię. Krzyczałam do słuchawki wszystko, co mi przyszło do głowy. Wykrzyczałam mu to, że jestem w ciąży. Po czym wściekła nie chciałam go już słyszeć odłożyłam słuchawkę.
Teraz byłam już pewna on mnie kocha. Byłam kolejną jego zabawką. Serce mi pękło, nie wiedziałam, co z sobą zrobić. Nie myślałam racjonalnie. Byłam pewna, że będę miała u niego wsparcie, że oboje przez to przejdziemy. Ale stało się inaczej cały świat odwrócił się ode mnie plecami. Jakbym popełniła najgorsza zbrodnie. Zbrodnie miłości.
Nie widziałam, co zrobić. Instynktownie wybrałam numer a gdy w słuchawce usłyszałam głos, Em zapłakałam. Płakałam tak rzewnie a ona słuchała nie pytała tylko była duchem ze mną.
Na drugi dzień popołudniu leżałam skulona na łóżku. Moje życie rozpadło się jak domek z kart. Byłam na rozstaju dróg. Nie wiedziałam, w która stronę mam iść. Gdy ją zobaczyłam wtedy w drzwiach schowałam twarz schowałam się przed nią. Nie chciałam żeby mnie tak wiedziała. Ale ona podeszła do mnie i przytuliła mnie. Opowiedziałam jej o wszystkim. O tym jak zachowała się Yoo. Ze mnie już nie kocha. Ale nie powiedziałam jej jednego tego, co postanowiłam tej nocy. Wiedziałam, że weźmiecie mnie za morderczynie, ale strach przed tym był silniejszy. Postanowiłam usunąć ciąże. Em nie powiedziałam o tym wiedziałam, że będzie chciała mnie od tego odwieść. A ja sama bym sobie nie poradziła. Nie z piętnem samotnej matki. To było dla mnie bardziej trudne niż się wydawało. Jakby, chociaż miała po swojej stronie, Yoo wszystko było by inaczej. Ale sama nie chciałam prowadzić tej wojny ze światem. Byłam za słaba nie wygrałabym.
Zbliżał się dzień zabiegu. Boże gdym wtedy wiedziała, że to się może inaczej skończyć. Ale człowiek jest ślepy na wszystko. Nie słuchać nikogo. Nawet przyjaciółki, która wie, co mówi. Wstałam o świcie nie budząc Em. Zostawiłam krótki list wyjaśniający wszystko.

Biała sala a na środku fotel. Okno bez żaluzji, za którym było widać ścianę innego budynku. Obskurna podłoga. Starszy mężczyzna siedzący przy biurku w białym fartuchu i piszący cos w zeszycie. Narzędzia do tego odłożone na bok. Taki widok zapamiętałam. Jeszcze przez chwilę chwyciłam się za brzuch. Tam jest cząstka mnie i Yoo. Jedyny ślad jego. Że byliśmy razem szczęśliwi. Ale on mnie opuścił. Wykorzystał i zostawił. Nie chce go pamiętać nigdy więcej. Pielęgniarka, białe foliowe ubranie. I te jaskrawe światło, które widziałam. Siedząc na fotelu. Lateksowe rękawiczki naciągane na ręce i potem pamiętam tylko ból. Niesamowity ból nie tylko cielesny, ale i psychiczny.
Straciłam ostania cząstkę człowieczeństwa. Morderczyni tak powinni mnie nazywać. Nie zasługuję, aby żyć. Brzydzę się sobą. Takie właśnie uczucia owładnęły mnie po wszystkim, gdy leżałam po wszystkim na sali. Nienawidziłam siebie, nie chciałam już żyć. Zabiłam cząstkę siebie. Jak mogłam to zrobić? Ból, jaki czułam był niczym do samopoczucia psychicznego. Nie chciałam dalej istnieć. Z wielkim trudem wstałam i wyszłam na ulice weszłam na boso na ruchliwą drogę szłam przed siebie patrząc w przestrzeń. Myślałam o Yoo. Ja go nadal tak bardzo kochałam. On był jedyny dla mnie. Nagle w oddali usłyszałam jego głos, gdy ja znajdowałam się na środku drogi. Odwróciła się pomału poczułam jak Yoo z całej siły mnie popycha a potem już tylko pisk opon i upadające ciało Yoo na drogę. Wstałam i podbiegłam do Yoo który leżał w kałuży krwi. Patrzył na mnie tak samo jak wtedy, kiedy spotkałam go podczas koncertu pierwszy raz. Chciał coś powiedzieć, próbował wydobyć z siebie dźwięk. Przełykał z trudem ślinę patrzył na mnie plącząc. Nagle usłyszałam ostatnie słowa, jakie do mnie powiedział … - chciałem tego dziecka kocham cię Madziu zawsze będę kochał. Po tym jego usta zamarły oczy już nie patrzyły na mnie, ale w przestrzeń. Łzy dalej płynęły kałuża krwi stawała się coraz większa. Krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Tak bardzo chciałam żeby mnie nie opuszczał. Przecież nie powiedział mi, że mi wybacza. Tuliłam jego bezwładne martwe ciało. Ostatni raz pocałowałam jego usta. Gdy lekarz podbiegł stwierdził zgon. Był taki młody. To była moja wina. Spojrzałam na grupkę osób. Dostrzegłam wśród nich Em. Płakała, ale patrzyła na mnie z pogardą. Patrzyła na mnie w taki sposób, którego nie zapomnę. To właśnie wtedy ostatni raz ją widziałam. Nasz kontakt został urwany do tej pory. Nigdy mi nie wybaczyła tego. To ona skontaktowała się z Yoo. Micky chciał mnie powstrzymać, ale za późno.
Rok później poznałam twojego tatę. Urodził się Michał potem ty i na końcu Max. Zapomniałam. Wiedziałam, że musze żyć dalej.

- Mamo masz już wszystko ?? – zapytała Ola wynosząc walizkę do auta.
- Chyba tak … - odpowiedziała Madzia wsiadając do auta. Ucałowała jeszcze córkę i ruszyła. Ruszyła prosić o wybaczenie. O wybaczenie, które było jej tak potrzebę od tylu lat.

Piękny biały domek na uboczu. Wszędzie dzika przyroda. Szum małego strumyka przepływającego nieopodal. Biały plotek. Madzia oddychnęła głęboko stojąc przy drzwiach. Zamknęła oczy i policzyła do dziesięciu. W środku było słychać gwar. Wreszcie odważyła się zapukać. Drzwi otworzył dziesięcioletni chłopczyk o ślicznych oczach. Madzia wpatrywała się w niego z zaciekawienie aż nagle z ust chłopczyka wydobył się krzyk
- Mamo to do ciebie – powiedział, o czym ruszył powrotem do środka Madzia stała chwilkę nie odzywając się. Gdy nagle przed nią stanęła już nie dziewczyna, ale kobieta. O blond włosach ściętych krótko. Nieskazitelnej jak na ten wiek jasnej cerze. Dalej niesamowitych zielonych oczach. I patrzyła na nią.
- słucham panią ?? – zapytała.
- Nie po…poznajesz mnie?? – zapytała Madzia ze łzami w oczach.
Kobieta pokiwała przecząco głową.
- Em słonce to ja Madzia
Nastała cisza. Oczy Em jeszcze przed chwilą suche teraz napełniły się łzami.
- Tyle lat … tyle długich lat – powiedziała przytulając Madzię do siebie. Po chwili obie zaczęły płakać pociągając nosem. – proszę wybacz mi … wybacz mi to – mówiła Madzia. W tej chwili Em stanęła i popatrzyła jej głęboko w oczy. Ja już dawno wybaczyłam. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić, przez co mogłaś przechodzić. – powiedziała Em.
Madzia uśmiechnęła się. Pierwszy raz od tamte chwili tak szczerze się uśmiechnęła. Już prawie zapomniała jak się to robi. Co się wtedy czuje.
- nie wiesz może, co się dzieje z resztą szynek ?? – zapytała Madzia idąc, za Em do salonu.
- Madziu, co do jednej szynki mogę być pewna gdzie jest … - powiedziała uśmiechając się stanęła w drzwiach wraz z Madzią i dała wyraźny znak, aby patrzyła przed siebie. W salonie na dywanie dwoje bliźniaków przywiązywało Changmina do krzesła.
- Micky, co ja mówiłam o przywiązywaniu tatusia do krzesła ?? – powiedziała Em śmiejąc się.
- Oj słońce przecież wiesz, że mi to nie przeszkadza. – powiedział Changmin próbując się rozwiązać z więzów.
- Tak wiem, … ale mamy gościa – powiedziała Em.
Madzia nie mogła pojąć tego, co widziała. Jak Changmin mógł się tak nie zmienić. Tak samo przystojny jak parę lat temu. Po chwili Changmin poszedł do Em z krzesłem ona go rozwiązała i chłopak stanął na wprost dziewczyny.
- Pamiętasz Madzie ?? – powiedziała Em
Changmin przez chwilę wpatrywał się w dziewczynę, po czym przytulił się do niej mocno.
- On cię tak kochał. – powiedział cicho Madzia popatrzyła na niego uśmiechał się. Dziewczyna posmutniała. Changmin popatrzył jeszcze raz na nią.
- nie smutaj się on na pewno wybaczył, i kiedyś się spotkacie w tym innym lepszym świecie – powiedział Changmin.

Godzinę później wszyscy uśmiechnięci siedzieli przy stole Madzia nie mogła się nadziwić, jaka szczęśliwą rodzinę stworzyła Em.
- No widzisz tyle razy ci powtarzałam ze nie będziesz sama … a teraz patrz jesteś najszczęśliwszą kobietą na ziemi.
Em uśmiechnęła się do Madzi przytulając bliźniaków ze łzami w oczach powiedział
- Tak to jest mój świat, stworzyłam swój własny azyl i właśnie w nim chce dożyć swoich lat. Zestarzeć się z Changminem u boku. Doczekać wnuków. Madziu dzięki temu spełnię to. Dzięki tobie odzyskałam spokój duszy.
- ja też Em ja też …
Tak kończy się historia Madzi. Dziewczyny, która tak dużo w życiu przeszła. Straciła tak wiele, ale dzięki temu przeżyła coś niesamowitego. Coś, czego nie można do niczego porównać. Bo przecież miłość w każdym wieku jest wielka. Nie szuka poklasku nie unosi się gniewem po prostu jest. I za to jesteśmy jej wdzięczni. Bo przecież bez niej świat by nie istniał. Może Madzia stojąc na rozstaju dróg wybrała drogę najtrudniejszą. Najbardziej zawiłą. Ale tak miało być. Nikt nie wie, co nas czeka w przyszłości. Nie wolno ślepo wierzyć w coś, bo to sprowadza nas na złą drogę. Ale żeby się przekonać trzeba spróbować. Żeby potem nie żałować.

The end
Powrót do góry
Megan
♡ Jrock ♡



Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 4531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: ♀

PostWysłany: Czw 19:45, 20 Mar 2008    Temat postu:

Jejku Dora..... Ty wiesz że to jest cuuuuuuudo ^^
A ta scena erotyczna no przeszłaśc samą siebie, jest boska, niesamowita az dech zapierało w piersiach!!
Naprawdę przeczytałam wszystkie Twoje ficki i każdy coraz lepiej piszesz.Masz fajny styl pisanaia - tylko pozazdrościć. Chciałabym mieśc takie dzieła na swoim koncie bo są cudne :hamster_bigeyes: Kocham Twoje ficki ^O^
Mam nadzieje że będziesz dalej pisać bo szkoda bybyło marnowac talent a sa osoby które są Twoimi fanami (np. taki ufoludek jak Meg ^^)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dora
Gość






PostWysłany: Czw 20:04, 20 Mar 2008    Temat postu:

Meganne napisał:
Jejku Dora..... Ty wiesz że to jest cuuuuuuudo ^^
A ta scena erotyczna no przeszłaśc samą siebie, jest boska, niesamowita az dech zapierało w piersiach!!
Naprawdę przeczytałam wszystkie Twoje ficki i każdy coraz lepiej piszesz.Masz fajny styl pisanaia - tylko pozazdrościć. Chciałabym mieśc takie dzieła na swoim koncie bo są cudne :hamster_bigeyes: Kocham Twoje ficki ^O^
Mam nadzieje że będziesz dalej pisać bo szkoda bybyło marnowac talent a sa osoby które są Twoimi fanami (np. taki ufoludek jak Meg ^^)


Dziękuję ... tyle miłych słów. Scena łóżkowa w tym ficku jest chyba najbardziej rozpisana. Zresztą specjalnie.
Przeczytałaś wszystkie moje ficky ?? wiesz że nawet nie wiedziałam :hamster_bigeyes:
Powrót do góry
Megan
♡ Jrock ♡



Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 4531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: ♀

PostWysłany: Czw 20:08, 20 Mar 2008    Temat postu:

Dora napisał:
Meganne napisał:
Jejku Dora..... Ty wiesz że to jest cuuuuuuudo ^^
A ta scena erotyczna no przeszłaśc samą siebie, jest boska, niesamowita az dech zapierało w piersiach!!
Naprawdę przeczytałam wszystkie Twoje ficki i każdy coraz lepiej piszesz.Masz fajny styl pisanaia - tylko pozazdrościć. Chciałabym mieśc takie dzieła na swoim koncie bo są cudne :hamster_bigeyes: Kocham Twoje ficki ^O^
Mam nadzieje że będziesz dalej pisać bo szkoda bybyło marnowac talent a sa osoby które są Twoimi fanami (np. taki ufoludek jak Meg ^^)


Dziękuję ... tyle miłych słów. Scena łóżkowa w tym ficku jest chyba najbardziej rozpisana. Zresztą specjalnie.
Przeczytałaś wszystkie moje ficky ?? wiesz że nawet nie wiedziałam :hamster_bigeyes:


Naprawde, wszystkie jakie są na sunsu.Sa przeboskie i lepsze niż nie jedna książka.Często czerpie z Twoich ficków inspiracje do pisania, ale nie w takim sensie że ściągam pomysły tylko jak cos przeczytam to potem mam głowę pełną pomysłów ^^
Gdybys kiedys stała się sławną pisarka nie zapomnij o swojej fance dobra??:hamster_bigeyes:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 20:27, 20 Mar 2008    Temat postu:

Jejkuuuuuuuuuu :beauty:
uwielbiam tego ficka :hamster_smile:
jest cudny! :hamster_bigeyes:
Powrót do góry
Dora
Gość






PostWysłany: Czw 21:03, 20 Mar 2008    Temat postu:

dzięki dziewczyny ... wy wiecie ze ja dla was pisze ;)
Powrót do góry
Megan
♡ Jrock ♡



Dołączył: 18 Mar 2008
Posty: 4531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
Płeć: ♀

PostWysłany: Czw 21:09, 20 Mar 2008    Temat postu:

Wiemy i cię cieszymy że możemy coś przyjemnego poczytać :hamster_bigeyes:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Czw 22:09, 20 Mar 2008    Temat postu:

Dora Słońce *o*
Czytać to można raz po raz, nie znudzi Ci się, momentami śmieszne, czasem wyciskacz łez lecz ukazuje prawdziwe oblicze kogoś kogo możemy uważać, że jest prze świetny.
:hamster_moe:
Powrót do góry
Gość







PostWysłany: Czw 22:11, 20 Mar 2008    Temat postu:

Koji, nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać XD
ale żeś to napisałaaaaaa :hamster_want:
Powrót do góry
Tina
G&J.Obsesja



Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 1033
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Puławy/Warszawa

PostWysłany: Czw 23:41, 20 Mar 2008    Temat postu:

Uwielbiam tego fika po prostu :hamster_bigeyes:
ile razy go czytam za kazdym razem placze, ale i tak go uwielbiam.
Masz niesamowity styl pisania. :hamster_smile:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dora
Gość






PostWysłany: Śro 21:56, 26 Mar 2008    Temat postu:

co ja mogę powiedzieć dziękuję :P
wiecie ja tez czytam to drugi raz i nawet ma to sens ... dziwne nie ??
Powrót do góry
edziulek




Dołączył: 20 Mar 2008
Posty: 535
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wawa
Płeć: ♀

PostWysłany: Śro 22:42, 26 Mar 2008    Temat postu:

Fajna historia. Tylko szkoda że Micky zginął
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Sound of Asia Strona Główna -> Twórczość literacka fanów / Tasiemce Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin